Recenzja filmu

Dowód życia (2000)
Taylor Hackford
Meg Ryan
Russell Crowe

Nowożytny gladiator

Po spektakularnym sukcesie <a class="text" href="fbinfo.xml?aa=936">"Gladiatora"</a>, <a class="text" href="lkportret.xml?aa=380">Russell Crowe</a> ponownie pojawił się na ekranach kin jako
Po spektakularnym sukcesie "Gladiatora", Russell Crowe ponownie pojawił się na ekranach kin jako wcielenie superbohatera, tym razem współczesnego. Film "Dowód życia" w reżyserii Taylora Hackforda czyni bowiem z aktora herosa, samotnie walczącego o życie człowieka, zapomnianego przez nieludzki system wielkich korporacji. Naiwność powyższego opisu wynika między innymi z wpisanej w omawiany obraz konwencji kina akcji, zakładającej pewne uproszczenia i dramatyzowanie wydarzeń wedle ściśle określonego fabularnego wzorca. Wzorca, który w tym wypadku bynajmniej nie ogranicza się jednak do powielania schematów fabularnych, kojarzonych zazwyczaj z komercyjnymi produkcjami sensacyjnymi. Przedstawiona bowiem w filmie historia oparta jest na wydarzeniach autentycznych, które rozegrały się w połowie lat 90. w Kolumbii. Bezpośrednią inspiracją do zrealizowania na ich podstawie filmu stał się zaś artykuł autorstwa Williama Prochnau, opublikowany w Vanity Fair, a opisujący przypadek będący częścią potężnego procederu porwań dla okupu pracowników międzynarodowych przedsiębiorstw. Prochnau przedstawił szokujący obraz podziemnego biznesu, jakim stały się w państwach pozbawionych stabilności politycznej uprowadzenia przez grupy partyzanckie ludzi zatrudnianych w wielkich konsorcjach. W historii tragicznych zmagań Susan Hargrove o uwolnienie męża, Toma Hargrove'a z rąk porywaczy, ujawnił także istnienie specjalnej organizacji, powołanej do pomocy poszkodowanym, a zgrupowanej pod szyldem "Kidnap & Ransom" (Porwania i Okupy), będącej nazwą ubezpieczeń przyznawanych firmom na wypadek porwań ich pracowników. Ludzie zatrudnieni do prowadzenia negocjacji z porywaczami i uwalniania ofiar wywodzą się głównie spośród byłych agentów FBI, Interpolu, CIA i SAS-u. O tym też traktuje "Dowód życia", będący fabularną i artystyczną wersją wydarzeń opisanych w artykule. Obraz Hackforda nie jest jednak zwykłą prezentacją pewnej historyjki wziętej wprost z rzeczywistości. Reżyserowi udało się bowiem połączyć pasję dokumentalisty z doświadczeniem i wprawą realizatora fabularnych widowisk. Warto w tym miejscu przypomnieć, że autor "Dowodu życia", znany z tak różnych stylistycznie filmów fabularnych, jak "Dolores Claiborne" i "Adwokat diabła", zaczynał swoją drogę twórczą od filmów dokumentalnych, z których najgłośniejszy był chyba nagrodzony Oscarem "Teenage Father". Niesłabnące zainteresowanie materią rzeczywistości dało więc o sobie znać także w najnowszym obrazie reżysera, prezentującym w twórczo przetworzonej formie realną historię. Dużą zaletą filmu jest właśnie umiejętne przekształcenie wątku zaczerpniętego z rzeczywistości w zajmującą opowieść filmową. Hackford, poruszając istotny i interesujący problem społeczny, przedstawiając ciekawe zjawisko, nadał mu wymiar szerszy, opatrując prezentowane zdarzenia atrakcyjną formułą dramaturgiczną. Cenne jest także to, iż reżyser nie ograniczył się jedynie do umieszczenia w obrazie faktów zawartych w reportażu, lecz stworzył syntezę wielu przypadków. Losy filmowej Alice Bowman (Meg Ryan), jej porwanego męża Petera (David Morse) oraz wybawiającego go z opresji Terry'ego Thorne'a (Russell Crowe), skupiają w sobie bowiem najbardziej charakterystyczne i najtragiczniejsze zarazem wątki opisanego w artykule zjawiska. Trzymający w napięciu obraz odznacza się nie zatem nie tylko interesującą fabułą, intrygującą tym bardziej, że opartą na faktach, ale też sprawną realizacją, pozwalającą wczuć się w losy bohaterów uwikłanych w niełatwy związek emocjonalny. Kiedy bowiem Terry Thorne, były członek SAS, przybywa na pomoc uprowadzonemu przez partyzantów w Tecali inżynierowi Peterowi Bowmanowi, między nim, a żoną ofiary rodzi się uczucie - uczucie niemożliwe do spełnienia wobec okoliczności, w których się znaleźli. Poczucie obowiązku i odpowiedzialności za życie porwanego nie pozwalają negocjatorowi na zaangażowanie się w związek z jego małżonką. Powściągliwość i zrównoważenie Thorne'a czynią z niego człowieka wyjątkowego, nie poddającego się łatwo fali zdarzeń, a zarazem nadają mu wspomniany wcześniej rys bohaterstwa, który w tym wypadku tłumaczy się jednak nie tylko konwencją filmu, ale też, a może przede wszystkim, prawdą pozaekranową. Hackford podkreśla mianowicie, że typ bohaterstwa, jaki prezentuje Thorne w wykonaniu Russella Crowe'a, ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Reżyser zamierzał bowiem przedstawić prawdziwy wizerunek ludzi zatrudnionych przez "Kidnap & Ransom" do prowadzenia negocjacji z porywaczami, nie ograniczając się wyłącznie do zrelacjonowania typowego przebiegu ich misji. Tym, co w oczywisty sposób nadaje artystycznej wiarygodności sylwetce Thorne'a jest doskonałe aktorstwo Russella Crowe'a, potrafiącego z wyczuciem oddać niuanse psychiki swego bohatera.Także reszta obsady dobrze sprawdza się w swoich rolach, sprawiając, że oglądany obraz przyjmuje się z zaangażowaniem. Umiejętność obserwacji i podpatrywania rzeczywistości, którą niewątpliwie posiadł Hackford, splatają się w "Dowodzie życia" z wprawną reżyserią oraz wypracowaną dramaturgią. Dodatkowym atutem filmu są także znakomite zdjęcia, sugestywnie ukazujące piękno i chaos zarazem kraju Ameryki Łacińskiej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tylko przypadek sprawił, że obejrzałam ten film, gdyż okazało się, że gra tutaj dwójka aktorów, których... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones